Patrząc na ten krzyż nasuwa się skojarzenie z mottem książki Zofii Nałkowskiej o obozach zagłady drugiej wojny „Ludzie ludziom zgotowali ten los”. Tematem tekstu jest energia tego symbolu i wpływ na ciało fizyczne człowieka.
Na ogólnopolskim zjeździe naturoterapeutów omawiałem symbole i pokazywałem ich wpływ na układ energetyczny chętnych osób ze słuchaczy. Wśród omawianych symboli był krzyż rzymskokatolicki. Krzyż religii rzymskokatolickiej ma bardzo negatywny wpływ na ciało człowieka, gdy posiada ściśle określone wymiary uwzględniające dokładnie wielokrotność 9mm. Krzyż emituje promieniowanie elektromagnetyczne znacznie większe od żył wodnych. Krzyż o dowolnych wymiarach ma energię równą kamieniowi polnemu i jest obojętny dla organizmu człowieka.
Po wykładzie bioenergoterapeutka opowiedziała mi o wizycie pani posiadającej między piersiami zaczerwienienie przypominające liszaj. Zaproponowała jej zamianę krzyżyka na medalik i problem zniknął. Ojciec bioenergoterapeutki był aktywnym radiestetą.
Znajomy radiesteta opowiedział mi pewne spotkanie. Zatrzymał się na nocleg u znajomego przeora klasztoru, przechodząc przez kaplicę do pokoju gościnnego zauważył bardzo złą energię w kaplicy. Przeor nie skomentował jego uwagi. Rano przechodząc ponownie przez kaplicę nie czuł dyskomfortu, na ramionach krzyża wisiała szarfa. Przeor skomentował, niech zakonnicy doświadczają naturę boskiej siły.
Pokój hotelowy zajmowałem wspólnie z pobożnym naturoterapeutą, na stoliku ustawił krzyżyk a na ścianie zamocował obrazek jakiegoś świętego. Opowiadał, modląc się w nawie bocznej kościoła przed krzyżem zawsze po wyjściu czuję się jakby ogłuszony, osłabiony. Modląc się po środku kościoła jestem pełen energii do działania, chyba masz rację.